SYLWETKA: Elizabeth Fraser i Jeff Buckley

A faded kind of day love

Rok 1994.
Ona – anielski głos z międzynarodowym uznaniem.
On – początkujący artysta, walczący z porównaniami do swojego ojca.

Jeszcze przed wydaniem swojej debiutanckiej płyty, jeszcze zanim mógł myśleć o tym, że w ogóle pozna ją żywo, Jeff Buckley tkwił w obsesyjnej fascynacji Elizabeth Fraser. Aranżował jej utwory, pisał o niej pamiętnik. I był platonicznie zakochany.

W 1983 roku Elizabeth wraz z innymi muzykami 4AD wzięła udział w projekcie This mortal coil, na potrzeby którego zinterpretowała utwór Tima Buckley‚a (ojca Jeffa) „Song to the Siren”. To właśnie to stało się pretekstem do nawiązania bliższej znajomości, która gwałtownie przerodziła się w namiętny, momentami nawet toksyczny, romans.

Początkowo chowany w tajemnicy związek dwóch nieprzeciętnie utalentowanych muzyków wyszedł na jaw. Nie pomagała protekcjonistyczna agresja Buckley’a, nie pomagało znaczące milczenie Fraser. Wszyscy wiedzieli.
Ich głosy były sobie wzajemną inspiracją.

Jakiś odsetek tej inspiracji można usłyszeć na wydanym pośmiertnie albumie Jeffa „Sketches for My Sweetheart the Drunk”. Fragment Your precious daughter in the other room asleep wspomina o córce Fraser ze współzałożycielem Cocteau Twins – Robinem Guthrie. Większej ilości smaczków zachęcam do szukania samemu.

To właśnie czcząc powstanie tego albumu Jeff Buckley zginął. W ramach celebracji poszedł popływać do rzeki i, jak wiemy, już nie wyszedł. Był to 1997 rok i związek artystów przeżywał poważny kryzys. Ona wytykała mu, że nadto skupia się na karierze, on jej, że nie stara się go zrozumieć.
Efektem tego było wydanie EP-ki Twinlights będącej ostatnim muzycznym rozliczeniem się Fraser z Buckley’em. Dwa lata przed jego śmiercią, Fraser rezygnując ze swojego własnego boskiego języka, przemówiła tym ludzkim. Tekst utworu to upust jej frustracji, oskarża go o brak dojrzałości i bycie samolubnym.

Miała rację, powrócił na chwilę, by znów  ją opuścić, tym razem na zawsze. Miewał romanse z innymi. Elizabeth wypełniona traumami z dzieciństwa, nieudanym małżeństwem i opuszczona przez chłopca, który jeszcze niedawno wynosił ją na piedestał, zablokowała się artystycznie. Nie mogła zrozumieć zachowania tej jedynej osoby, którą dopuściła tak blisko siebie. Wkrótce potem Cocteau Twins zaprzestali działalności.

Wiadomość o śmierci Jeffa spadła na Elizabeth nagle, podczas nagrywania wokalu do „Teardrop” Massive Attack. Mimo tego, że nie utrzymywali wtedy bliższych relacji, przeżyła załamanie nerwowe i weszła w okres posuchy artystycznej, który trwa do dziś. To już prawie 20 lat.

Często wspomina w wywiadach, że żałuje tego, że tak surowo go traktowała i, że, ze względu na okoliczności, ta piosenka jest od początku do końca o nim.

Fraser od Buckleya była starsza tylko trzy lata, jednak dzieliła ich przepaść dojrzałości zdecydowanie większa. On był chłopcem zakochanym platonicznie w inspiracji, ona kobietą z bagażem doświadczeń, którą urzekła jego szczeniacka miłość. Jednak to on złamał jej serce, uciekł, a następnie umarł. Ona z tym musi żyć do końca życia, z wieczną świadomością i ze zniechęceniem do tworzenia muzyki. W ten sposób śmierć jednego wybitnego artysty sprawiła, że świat stracił ich dwójkę.

Jednak nie wszystko było takie smutne. W czasie chwilowego pogodzenia się nagrali piosenkę w duecie.

Jest to piosenka, której Fraser nie znosi i nie życzyła sobie, by trafiła do szerszej publiczności. No cóż, w tym wypadku to jedyne światło w tej historii.

Marta